Dzień, w którym przybyła mi 1 świeczka na torcie! Niespodziewanie, w tym roku urodziny wypadły podczas naszego pobytu w Londynie, dzięki czemu były wyjątkowe!
Trwały 25 godzin, 3 toasty, 3 prezenty i niezliczoną ilość kalorii, a wszytko przy 20 stopniach i pełnym słońcu! Aż nie wierzyłam, że tak wygląda angielska pogoda na początku marca!
Już w kolejnym poście mała fotorelacja :)
Już w kolejnym poście mała fotorelacja :)
Dzień rozpoczęliśmy od niezapomnianego śniadania w Le Pain Quotidien na Canry Wharf, a ponieważ jest absolutną fanką francuskich śniadań, sprawiło mi to ogromną frajdę!
Nadszedł też czas na toast nr 2 - na szczęście była już 13:00 - A. jesteś niezastąpiona ... kolejny raz! :)
Po kilku...nastu zdjęciach w promieniach słońca wróciliśmy do domku aby przygotować się na wieczorny rejs stateczkiem po Tamizie i kolację przy Covent Garden :)
Już niebawem kolejne wspomnienia z Londynu, obiecuję, będą pyszne! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz