niedziela, 23 lutego 2014

FLAY, FLAY AWAY!

Wiosna zbliża się wielkimi krokami - dzisiejsza pogoda zdecydowanie nas rozpieszczała! Gdy temperatury sięgają nieco powyżej 10 stopni, zaczynamy rozglądać się nieco dalej niż tylko za okno!

Już w marcu czy w kwietniu, a bez wątpienia na majówkę warto jest zaplanować wypad na weekend. Który kierunek obrać i jak oszacować niezbędne fundusze - to pytanie, na które postaram się poszukać odpowiedzi w pierwszym poście otwierającym sekcję TRAVEL.

Dziś przybliżę Wam możliwości, jakie dają nam tanie linie w połączeniu z dobrym rozeznaniem w internecie.

Biura podróży proponują wyjazdy sztampowe, dopasowane do wszystkich uczestników, a więc do nikogo i ze sporą marżą! W końcu zbuntowałam się temu. Od niemal 5 lat, wszystkie wyprawy organizowaliśmy na własną rękę. Uwielbiam planować wyjazdy i wyszukiwać różnorakie kombinacje zwiedzania. Poświęcam temu sporo czasu - o ile mam wolną chwilę - i wyszukuję trasy nawet tych podroży, które jeszcze zaliczam do dalszej realizacji.

Uogólniając - podróżując na własną rękę mamy 2 możliwości:
1* możemy sporo zaoszczędzić na wycieczce proponowanej również w katalogach typu CITYBREAK, a więc zwiedzanie europejskich miast typu Paryż, Londyn, Barcelona czy Rzym lub
2* wydać podobnie, ale na wyjątkową i niespotykaną w biurach podróży trasę.

Planu jednych z moich wakacji nie znajdziecie w żadnym Travel Agents.
Mediolan-Wenecja-Malta to z pewnością oryginalna i dopasowana do własnych upodobań trasa.
Koszt całego 14-dniowego wyjazdu - dla porównania - to cena 8-dniowego pobytu na samej Malcie z biura podróży. Zatem wydatek jest podobny, ale spędzamy całe 2 tygodnie w 3 niezapomnianych miejscach, dodatkowo podróżując 3 razy samolotem oraz włoskim intercity.

Zdecydowanie polecam takie połączenie: tydzień zwiedzania ulubionych miast + tydzień spędzony na wyspie połączony z plażowaniem i odkrywaniem jej zakątków. Mam już wizję kolejnej tego typu eskapady, choć jeszcze nie wiem kiedy ją zrealizuję, ale o tym w kolejnym poście.

Mapa kierunków RYANAIR:

Mapa kierunków WIZZAIR:

TERMINY: Pamiętajmy, że jeżeli mamy możliwość wyjazdu poza miesiącami wysokiego sezonu (lipiec, sierpień) zawsze się na to decydujmy. W krajach południowych temperatury są wówczas zdecydowanie przyjemniejsze, ale również ceny noclegów czy przelotów są dużo niższe - dla porównania - nocleg w hotelu na Malcie, w którym spędziłam tydzień w końcówce czerwca, miesiąc później był już o 100€ droższy od osoby za pobyt! - 800zł na parę w kieszeni :)

KIERUNKI: Tanie linie - a więc przede wszystkim RyanAir oraz Wizzair proponują coraz więcej możliwości połączeń. W ubiegłym roku w samym Wrocławiu doszły 4 nowe kierunki (Malta, Wenecja, Kreta oraz Paryż - wcześniej możliwość lotu do stolicy Francji wyłącznie z Wizzair). Z Poznania możemy również polecieć do Palma de Mallorca. Natomiast Warszawa oferuje nam dodatkowo Saloniki oraz bezpośredni lot do Barcelony.

Warto również wspomnieć, że już niebawem ruszają loty krajowe: Wrocław-Warszawa oraz Wrocław-Gdańsk, dzięki którym możemy przemieścić się na drugi koniec Polski już w 1 godzinę!

PRZESIADKI: Nie bójmy się również przesiadek! Jeżeli łączna cena lotów jest rozsądna, a czas na przesiadkę na tyle długi, że nawet przy opóźnieniu pierwszego samolotu możemy siedzieć spokojnie - warto rozszerzyć horyzonty o kolejne cele podróży. Po długich kombinacjach, wyliczeniach - czasowych i finansowych - mogę stwierdzić, że najwięcej możliwości przesiadkowych gwarantuje nam Bolonia, Mediolan (jedynie w 1 stronę, gdyż wyloty WRO-MED-WRO są bardzo wcześnie rano) oraz Bruksela, a ostatnio również Paryż. Bilety do tych miast - przy wzmożonym polowaniu - możemy złowić już za 50-60zł, a nawet taniej.

OKAZJE: Tak korzystnej oferty nie znajdziemy jednak, jeżeli będziemy poszukiwać tanich lotów na konkretny, zaplanowany termin. Tu funkcjonuje odwrotna zasada - to termin wyjazdu jest uzależniony od napotkanych okazji!

NIEDZIELA DLA WŁOSÓW (2) - LAMINOWANIE

W ubiegłym tygodniu rozpoczęłam wpisy z serii: NIEDZIELA DLA WŁOSÓW i obiecałam, że od tego czasu regularnie będę dodawać kolejne wpisy. 
Zgodnie z obietnicą dzisiaj kolejny raz opiszę co ciekawego zafundowałam moim włosom. 
Nie zdecydowałam się jeszcze na wykorzystanie sproszkowanych alg w maseczce do włosów a to dlatego, że od ostatnich kilku dni moje włosy zupełnie straciły objętość. 
Zdecydowałam, że najwyższy czas na kolejne laminowanie. Efekty wcześniejszych zabiegów opisywałam już w tym poście
Na chwilę obecną jest to jeden z dwóch sprawdzonych przeze mnie sposobów na dodanie włosom objętości.

Zabieg laminowania wykonywałam wcześniej trzy razy. Za każdym razem trochę zmieniam proporcje i czas trzymania maseczki na włosach. 
Dzisiejsze laminowanie rozpoczęłam od umycia włosów szamponem oczyszczającym Barwy, następnie nałożyłam na włosy odżywkę Nivea Long Repair i w tym czasie przygotowałam maseczkę:
Łyżkę żelatyny rozpuściłam w niewielkiej ilości gorącej wody, dodałam olej kokosowy, odżywkę opisaną wcześniej i odrobinę mocznika. Proporcje to 2:1:1 gdzie pierwsza pozycja to rozpuszczona żelatyna a dwie następne to odżywka i olej kokosowy. 
Po przygotowaniu maseczki zmyłam odżywkę, odsączyłam włosy ręcznikiem i nałożyłam ją na włosy na ok. 40 minut. 

Następnym krokiem było dokładne wypłukanie włosów letnią wodą. Na koniec w wilgotne końcówki wtarłam kroplę oleju kokosowego i odrobinę serum silikonowego.
Po zabiegu włosy prezentowały się tak:

*zdjęcie wykonane w sztucznym świetle bez lampy

Zdecydowanie lepiej wypadło poprzednie laminowanie. Niestety zabieg nie pomógł rozwiązać problemu, o którym pisałam wyżej. Do tego zauważyłam, że włosy po wysuszeniu zaczęły się elektryzować, ae dawno już nie miałam z tym problemu. Mam nadzieję, że Wasza niedziela wypadła lepiej :)

Na koniec spis produktów, które dzisiaj wykorzystałam:
- żelatyna
- szampon Barwa ziołowa
- odżywka Nivea Long Repair
- mocznik
- serum silikonowe Biovax naturalne oleje
- olej kokosowy

Ps. Przepraszam za słabej jakości zdjęcia ale nadal brakuje mi dobrego aparatu.

niedziela, 16 lutego 2014

NIEDZIELA DLA WŁOSÓW (1)

To już czwarty tydzień od kiedy na blogu Anwen pojawia się nowy wpis z cyklu ,,Niedziela dla włosów".
Zainspirowana tym pomysłem postanowiłam, że od tej niedzieli również regularnie będę opisywać w jaki sposób udało mi się rozpieścić moje włosy:)

Na początek na około pół godziny nałożyłam na włosy olej. Tym razem był to olej z pestek winogron. następnie spłukałam włosy letnią wodą, odsączyłam nadmiar ręcznikiem i na kolejne pół godziny nałożyłam maseczkę Biovax Latte wzbogaconą o szczyptę mocznika, który ma działanie nawilżające i kilka kropel nafty kosmetycznej.
Na koniec umyłam włosy delikatnym szamponem i w wilgotne końcówki wtarłam odrobinę serum z Biovaxa. Poniżej efekt na włosach:
Włosy po takim zabiegu nie były w ogóle obciążone, natomiast bardzo nawilżone i mięsiste. Dzięki nafcie kosmetycznej były również ładnie wygładzone i dobrze się układały. Z całą pewnością będę częściej powtarzać ten rytuał, ponieważ efekt na włosach na prawdę bardzo mi się spodobał. Mam nadzieję, że Wam również :)

W następną niedzielę planuję wypróbować na włosach sproszkowane algi. Dotychczas stosowałam je na twarz ale niestety nie widzę żadnego efektu. Mam nadzieję, że wykorzystane w inny sposób sprawdzą się lepiej.

Na koniec zostawiam spis wszystkich wykorzystanych produktów:
- olej z pestek winogron (1 łyżeczka)
- maseczka L'biotica Biovax Latte
- pół płaskiej łyżeczki sproszkowanego mocznika
- 3 krople nafty kosmetycznej
- szampon do włosów Planeta Organica Moroccan Shampoo
- eliksir do wlosów L'biotica Biovax naturalne oleje




sobota, 8 lutego 2014

FAST (SLOW) FOOD

Dziś pogoda zdecydowanie nas rozpieszczała, więc postanowiliśmy wybrać się na spacer po Śródmieściu. Idąc w kierunku ul. Włodkowica natknęliśmy się na niedawno otwartą burgerownie - Sztrass Burger. Już jakiś czas temu mieliśmy ją "na oku", ale ostatecznie nie było okazji się tam wybrać. W końcu, zupełnie nie planowanie zajrzeliśmy do środka. 
Już na wstępie zachęcił nas smakowity zapach i tłum ludzi! 
Fast (slow) food, czyli burgery w bardziej ekologicznej odsłonie!
Wystrój jest minimalistyczny - bar w nowoczesnym wydaniu - skądinąd bardzo przyjemny! Na ścianie zobaczymy wypisane kredą informacje o pochodzeniu produktów i ofercie lokalu, na niektórych stolikach kratowane obrusy, na innych widoczne drewniane bielone blaty. Nie ma jako-takich kart menu - ofertę znajdziemy w ramkach, stojących na każdym ze stolików oraz nad barem.
Już na pierwszy rzut oka, widać, że lokal stawia na jakość - burgery robione ze 100% wołowiny, bułki wypiekany specjalnie dla Sztrass Burger (do wyboru również graham) oraz ręcznie robione frytki, także z batatów - i co ważne - smażone na oleju rzepakowym!

Dziś skusiliśmy się na Barbekjuburger i Frenchburger:

Zamówiliśmy również napój naturalny na bazie miodu i cytryny.
Zestawy podawana są w papierze, na plastikowych tackach - bez sztućców, co faktycznie ma swój urok, ale tylko gdy chcemy zaspokoić nagły głód, bez większej celebracji - w końcu chętnych na wolny stolik nie brakuje :)
Burgery były na prawdę rewelacyjne, zwłaszcza sama wołowina, pyszne chutney cebulowe i salsa mango! 
Frytki - typowo domowe - aż tak nas nie urzekły, choć nie da się ukryć - przypominały smaki dzieciństwa i wieczorów spędzonych na szatkowaniu ziemniaków :)
Przy kolejnej okazji z pewnością skuszę się na wydanie batatowe!

środa, 5 lutego 2014

NEW COLLECTIONS - SPRING/SUMMER 2014

W sieciówkach powoli zaczynają pojawiać się nowe kolekcje.
Łatwo zauważyć kilka wiodących trendów na sezon wiosna-lato 2014, m. in.: sportowy szyk, plisy, metaliczny błysk, motywy etniczne, reinterpretacje koszuli, transparentność oraz monochromatyczność. Wśród kolorów królować będzie GRANAT oraz biel i pastele. 
Tendencje te widzimy między innymi w najnowszym lookbooku ZARY. 
A już niebawem mały przegląd sklepowych półek!


wtorek, 4 lutego 2014

FASHION WEEK CALENDAR 2014

Już za 2 dni zacznie się najważniejszy okres branży mody - Fashion Weeki! Poznamy trendy na sezon jesień-zima 2014/15 prosto z wybiegów ze światowych stolic mody - Nowego Jorku, Londynu, Mediolanu oraz Paryża. Ołówki i kalendarze w dłoń!

NEW YORK: 6-13.02.2014

LONDON: 13-18.02.2014

MILAN: 17-23.02.2014

PARIS: 24.02-05.04.2014

Podczas paryskiego tygodnia mody prezentację swojej kolekcji - 27 lutego, będzie miała Gosia Baczyńska.



sobota, 1 lutego 2014

GISELLE - WROCŁAWSKA CHARLOTTE

Idąc nurtem śniadaniowym, dziś również zamieszczam małą recenzję z przedpołudnia spędzonego w Giselle. To już chyba staje się tradycją, że w weekend lądujemy na porannej przekąsce w mieście. I tym razem także nie byliśmy osamotnieni. Większość stolików była zajęta, najlepsze miejsce na sofce czekało z rezerwacją, a w jednym z kątów słychać było europejskie dialekty.
Nic dziwnego - Gisell to mała namiastka francuskich café, klimatem nawiązująca do Warszawskiej Charlotte (pisałam już o nie w tym poście) i Paryża, z wieloma jego akcentami.

W Giselle, podobnie jak w Charlotte znajdziemy duży drewniany stół, czarne krzesła, tablice wypisane kredą, jednak wnętrze z pewnością jest przytulniejsze. Drewniane meble, imitacja cegły i paryskie dodatki ocieplają panującą tam atmosferę. 
Jedynym minusem był dość mały wybór pieczywa i drożdżówek, co równie istotne - niestety nie mogliśmy podglądać krzątających się piekarzy, mimo iż pieczywo jest wypiekane na miejscu.
Samo śniadanie - zamówiliśmy french breakfast (18 zł) - czyli koszyk pieczywa, jajko, sałatka i twarożek oraz kremy i konfitury, a do tego kawa (cappuccino za dopłatą 1,5 zł). Wyjątkowo do gustu przypadł mi biały serek ze świeżą bagietką!

Kremy również były bardzo oryginalne. Wyrób francuski - z dystrybucją w Polsce. Miałam okazję spróbować krem kasztanowy z wanilią oraz krem krówkowy. 
Jednym słowem, z czystym sumieniem mogę polecieć to miejsce, z pewnością tam wrócę!

ShareThis