niedziela, 14 września 2014

NIEDZIELA DLA WŁOSÓW (4) OLEJ PALMOWY

W tą niedzielę postawiłam na minimalizm, a to z uwagi na brak czasu. Niecały miesiąc temu kupiłam olej  palmowy z myślą głównie o cieniach pod oczami. W tym wydaniu sprawdza się świetnie, więc miałam nadzieję, że na włosach również zadziała cuda. O tym jak sprawdził się na moich włosach zobaczycie poniżej. Na początek krótki opis niedzielnej pielęgnacji:

Produkty:
Olej palmowy
szampon do włosów przetłuszczających się z tołpy
odżywka timotei precious oils

Jak widać powyżej ilość użytych produktów była niewielka. Przed myciem rozgrzałam olej palmowy w dłoniach (na zimno olej ma postać stałą) i nałożyłam na suche włosy. Po ok. 40 minutach umyłam włosy szamponem i następnie od ucha w dół nałożyłam odżywkę.


Niestety z uwagi na kiepskie światło nie udało mi się sfotografować oleju palmowego, ale jutro mam nadzieję to nadrobić.
Co do odżywki timotei to jest to w ostatnim czasie mój hit i nie zamierzam się z nią rozstawać. Dawno nie udało mi się znaleźć produktu, który zawsze będzie się sprawdzał. 

Efekt na włosach:
Olej palmowy sprawił że włosy stały się przede wszystkim bardzo sypkie (po umyciu i wysuszeniu miałam problem ze związaniem ich gumką) Z pewnością tai efekt spodoba się posiadaczkom włosów grubych i gęstych. Na moich cienkich włosach sprawił wrażenie jeszcze mniejszej objętości. Następnym razem spróbuję dodać do tego proteinową maskę. Mam nadzieję, że dzięki temu efekt będzie lepszy. Poniżej zdjęcia włosów kilka godzin po umyciu


Jak widać na zdjęciach kolor włosów różni się w zależności od tego w jakim świetle jest robione, Mój naturalny kolor jest chłodny i lepiej oddaje je zdjęcie od lewej.

Obecnie mój największy problem to objętość więc w następną niedzielę postaram się poeksperymentować trochę aby ją poprawić. Efekty opisze w kolejnej niedzieli dla włosów:)


niedziela, 7 września 2014

NIEDZIELA DLA WŁOSÓW (3) ARGAN I KALLOS LATTE

Po długiej przerwie w niedzieli dla włosów czas na małą aktualizację. W dzisiejszym wpisie nie tylko o tym co przygotowałam dla włosów w niedzielę, ale również opis tego jak zregenerowałam włosy po lecie.

 Podczas tak słonecznych i gorących dni jakie zafundowało nam tegoroczne lato, nakładanie na włosy olejków nie wydaje się być niczym przyjemnym, dlatego też odstawiłam je na ponad trzy miesiące. Efekt- po wakacjach końcówki były tak suche i zniszczone, że nawet ich podcięcie nie pomogło w przywróceniu zdrowego wyglądu.
Nie zastanawiając się długo złożyłam zamówienie na kilka nowych olejków w tym olej z nasion malin, wiesiołka i arganowy. Ten ostatni okazał się strzałem w dziesiątkę! Po miesiącu systematycznego olejowania włosy odzyskały blask a końcówki są mięsiste i zdrowe. 

Nie jest to jednak temat dzisiejszej niedzieli więc do rzeczy: 
Rano wtarłam we włosy kilka kropel oleju arganowego i mleczka pszczelego w glicerynie. Po ok. godzinie umyłam włosy szamponem do włosów przetłuszczających się z tołpy a następnie nałożyłam maskę Kallos Latte.



Maska Kallos ma wiele fanek, więc w końcu skusiłam się na jej przetestowanie. Nie mam uwag co do jej działania, ponieważ efekt na włosach mi się spodobał ale ten zapach.... Kolejne jej użycie nie odbyłoby się bez klamerki na nos.. a szkoda bo gdyby nie ten nieprzyjemny zapach pewnie jeszcze bym do niej wróciła. 
Będę jednak szukać maski o podobnym działaniu i przyjemniejszym zapachu.

Efekt na włosach poniżej. Nie wiem ile w tym zasługi maski, domyślam się że większy wkład w efekt końcowy miał wspomniany przeze mnie wyżej olej arganowy (zwykle po jego nałożeniu włosy wyglądają podobnie jak na zdjęciu poniżej)


A jak wasza niedziela dla włosów? No i czy tylko mi przeszkadza zapach maski, czy któraś z Was miała podobne odczucia? :)

ShareThis